.: Forum dyskusyjne :: Forum dyskusyjne :: Forum dyskusyjne :: Forum dyskusyjne :. | |||
Temat: 8 dni w Dinghy Maksymiliana Recha i Czesława Poddanego... (2009-07-26,00:46) | |||
Wszyscy znamy historię związaną z por. Lwem Kuryłowiczem z 316 Dyw i jego zestrzeleniem a następnie pływaniem przez 4 dni w dinghy zanim został wyratowany przez brytyjskie służby ratownicze. Jednakże najprawdopodobniej nie był on jedynym polskim lotnikiem, który spędził tak długi pływając w łodzi ratunkowej po wodowaniu... W nocy z 15/16.08.1943 został zestrzelony Wellington BH-N HE768 z 300 DB, który wodował przymusowo koło wyspy Borkum (Wyspy Fryzyjskie). Z załogi ocalali jedynie F/Sgt kpr pil. Maksymilian Rech i F/Sgt plut. bomb. Czesław Poddany. Zanim zostali wyłowieni przez Niemców i wzięci do niewoli spędzili 8 dni w dinghy błąkając się po Morzu Północnym! W dostępnych mi źródłach zbyt wiele na temat tej historii nie ma. Zarówno Cumft i Kujawa oraz opracowanie "Ku czci lotników polskich 1939-1945" podają 8 dni. U Jerzego Cynka na ten temat nie ma nic... U Andrzeja R. Janczaka w "Berlin na kursie bojowym" autor podaje z kolei 6 i pół dnia. Czy ktoś mógłby podac coś więcej na temat tej "odysei" Recha i Poddanego? Według w/w źródeł, ponad dwukrotnie dłużej niż Kuryłowicz pływali w nieprzystosowanej do długotrwałego użytkowania łódce ratunkowej, z pewnością bez potrzebnych na taki długi okres zapasów żywności i wody. Jak im się udało tak długo przetrwac? Z kolei okolice Wyspy Borkum z uwagi na silna obronę plot i działające w pobliżu lotniska niemieckie, były z pewnością często patrolowane przez łodzie i samoloty niemieckie. Zastanawiam się, dlaczego więc musieli pływac tak długo, zanim zostali wyratowani? Chętnie dowiem się więcej szczegółów, o ile ktoś mógłby się nimi podzielic, za co z góry dziękuję...
| |||
brak informacji spełniających kryteria wyszukiwania | |||
brak informacji spełniających kryteria wyszukiwania | |||
Powrót do tematów | Powrót do Myśliwców |